Obserwatorzy

środa, 8 stycznia 2014

Z sentymentu ...

Znowu mnie coś wzięło... Tym razem na jakiś ambitniejszy projekt. Może obrus, zazdroska, firanka, czy przynajmniej duży bieżnik. Pomysły kołaczą mi się po głowie. Kilka rzeczy już próbuję robić, chociaż tylko wstępnie, bo muszę kupić kordonek (trochę przeraża mnie bowiem myśl - czarnej zazdroski - której kawałek już wydziergałam :) Niestety wszystko mi się pokończyło. Zostało mi z 10 metrów fioletowego kordonka, z 5 brązowego i czarny. A, jeszcze zielony z brokatem (świąteczny). Marzy mi się wiele rzeczy, ale dopóki nie podniosę się z fotela - nic nie zrobię. Tak więc zaraz maszeruję do sklepu. 

Zanim jednak wyjdę, zapraszam do obejrzenia mojego pierwszego obrusa. Jest już bardzo powyciągany i nie prezentuje się tak jakbym chciała, ale uwielbiam go. 


 Obrus zrobiłam filetem a motyw zaczerpnęłam z Robótek ręcznych nr 12 (133) 2002. Był on tam chyba użyty w jakiejś serwetce.


 Obrus ma już prawie 10 lat a dziergałam go będąc w ciąży z moją Małą. 
Motyw dziwnie wygląda na tych zdjęciach (chodzi mi o położenie - trochę leży na blacie, trochę wisi). Jest to spowodowane tym, że kwiaty z założenia wiszą po bokach a blat jest gładki (sama kratka). Niestety nie dało się tego ładnie pokazać na zdjęciach - więc motyw kwiatowy także musiałam chociaż częściowo "położyć" na blacie. 


Obrus większość czasu spędza w szafce, bo zieleń (tak - zieleń) do niczego mi już nie pasuje. Ale trzymam go z sentymentu. To bowiem moja pierwsza tak duża robótka szydełkowa. Potem zrobiłam jeszcze jeden obrus i na kilka lat zajęłam się haftem krzyżykowym. Ale o tym - kiedy indziej :)

Powiedzcie, że Wy też trzymacie różne rzeczy .... z sentymentu :)

10 komentarzy:

  1. Cudny obrus. A jakie wspomnienia z jego dziergania.. :-) Uwielbiam takie robótki do których wracam z sentymentem.
    Bardzo jestem ciekawa, co teraz zrobisz.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana - dwie zazdroski (kolejna w planach), bieżnik (jak mi się spodoba, to będzie i obrus), firanka (jedna zaczęta, o drugiej myślę) i serwetki (zawsze jakaś się trafi). :)

      Usuń
  2. Kochana obrus nówka , a już z historią , piękny pozdrawiam Dusia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. A z tej historii zostały mi solidne mięśnie ramion, bo obrus musiałam dziergać leżąc płasko na plecach :)

      Usuń
  3. Obrus piękny. Ja przechowuję pierwszą serwetkę, jaką wykonałam, gdy miałam 11 lat. Wygląda koszmarnie, ale ja lubię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje pierwsze serwetki niestety chyba nie przetrwały próby czasu :)

      Usuń
  4. Uwielbiam obrusy i serwety robione ręcznie- kilka zrobiłam sama, a mam jeszcze dwa obrusy po babciach- i choć jeden dziurawy to nie mam serca go wyrzucić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam kilka po babci. Są dziurawe i co jakiś czas łatam jakąś dziurę ale już chyba nie będą używane. Trzymam je - bo szkoda mi ich wyrzucić. Jak pomyślę sobie, ile pracy babcia w nie włożyła, to ... chowam do szafki :)

      Usuń
  5. Serweta śliczna. Ja mam worek serwet niektóre 50 letnie gorzej z krochmaleniem ich kiedyś nici były inne i trzeba dobrze usztywnić.Swoją pierwszą serwetkę robiłam na drutach gdy miałam 9 lat mam ją choć licho się trzyma.Pa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam kilka starych obrusów babci i faktycznie są inne w dotyku. Ale muszę przyznać, że wiele przeszły

      Usuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz ślad po swoich odwiedzinach w postaci chociaż kilku słów. Dziękuję bardzo i zapraszam do ponownych odwiedzin.