Obserwatorzy

wtorek, 6 grudnia 2016

sercowo i frywolnie


Planowałam napisać ten post w poniedziałek, jak zwykle (przynajmniej w ostatnim czasie).
Niestety, poniedziałek minął, a potem kolejny a ja ciągle nie mam weny.
Niby gapię się w ten monitor, niby coś szydełkuję ale dni jakoś uciekają mi przez palce.
Wiem jednak, że z każdym kolejnym dniem, będzie więcej roboty i w pracy i w domu, więc dziś pochwalę się tym, co mam - z weną, czy bez niej :)

Oto serduszka. 
Lubię mieć przy sobie jedno lub dwa serduszka albo sówkę, bo nigdy nie wiem, czy nie spotkam przypadkiem na ulicy kogoś, komu będę mogła je podarować :).
Tak więc serduszka prezentują się tak:


Zrobiłam też kolczyki frywolitkowe dla kuzynki 






A ja nadal nie mogę znaleźć sobie miejsca.
Mam tyle do roboty, że nie wiem w co ręce włożyć, więc ... siedzę i zastanawiam się od czego zacząć (i tak już kilka dni)
A najgorsze jest to, że w sumie dobrze mi z tym. Boję się jedynie ocknąć za dwa tygodnie bez dekoracji (a co gorsza - pomysłu na nią) , z zobowiązaniami  na karku, bez prezentów, z gośćmi przy stole. 
No i jeszcze kuchenka mi się popsuła, więc nie wiem czy święta w ogóle nadejdą :)

poniedziałek, 21 listopada 2016

różnorodnie

Witajcie Kochani. Dzisiaj znowu mnóstwo różności.
Nadal pełne niezdecydowanie i brak konkretnie nakreślonego kierunku, więc łapię się, czego mogę.

I tak, na początek hafcik. 


Wprawdzie ma już sto lat, ale nigdy bidulek nie doczekał prezentacji. Miałam bowiem wyhafcić jeszcze kolejne obrazki z serii, ale schematy jakiś czort nakrył ogonem i z hafcenia reszty - nici.


Prezentuję go więc, bo bidulek i tak już leży w czeluściach szuflady i kto wie,
kiedy znowu tam zajrzę :) A może któraś z Was dysponuje schematami motylków z tej serii?

Dalej, zakładki ...
O nie, nie - nie frywolitkowe :)

Tym razem zakładki są zrobione na szydełku, tak jak robiłam za dawnych czasów :) W związku ze zbliżającymi się świętami - zakładki połyskują srebrną nitką :)


Zakochana we frywolitce całkiem zapomniałam, że pierwsze zakładki jakie wykonywałam, były właśnie takie i że także takie mogą się podobać (przynajmniej mi) :)
Tak jak siedziałam, tak wydziergałam ....


Kolejna praca, to miś
... miś tradycyjnie jest smutny dziś 



To chyba tyle. Dziękuję bardzo za Wasze odwiedziny i komentarze pod ostatnim postem.
Mam nadzieję, że następnym razem będę mogła pochwalić się już pełnym zestawem cotton ballsów bo w końcu udało mi się zamówić włóczkę :)
Pozdrawiam cieplutko

poniedziałek, 14 listopada 2016

niezdecydowanie

Znowu dni gdzieś mi uciekają. To pewnie dlatego, że bardzo dużo się ostatnio u mnie dzieje. Tradycyjnie nie wiem w co ręce włożyć. Chciałabym zrobić to, tamto, tylko czasu brak. Coś kończę, coś zaczynam, czasem wezmę się za coś całkowicie innego. Sama nie wiem, na co się zdecydować.

Tak więc pochwalę się moimi cotton ballsami :)


Na razie mam ich tylko 5 i jak widać, jeszcze w niektórych są baloniki :) To dlatego, że ciągle nie mogę zdecydować się na wersję kolorystyczną i zmieniam zdanie :)

Kolejna rzecz, to frywolitki. 
Moje Pacholę właśnie wróciło z wymiany do Włoch a dla goszczącej rodziny, oprócz pamiątek lokalnych przygotowałam moje małe rękoczyny, które mam nadzieję cieszą oczy obdarowanych.


Nie mogłam sobie darować i nie zrobić kilku zdjęć zakładkom:





A tu na kwiatuszek przysiadł motylek :)


Zdjęć sówek i kolczyków nie mam ale za to mam coś, czego się nie spodziewacie ...

Czy ktoś jeszcze pamięta, że troszkę haftuję?



Ja sama o tym zapomniałam. Dawna miłość jednak daje o sobie znać i tak jakoś xxx sobie ostatnio. Te dwa hafciki są dla kołderkowych dzieci. Haftowałam kilka lat temu wiele kwadracików i chyba znowu do tego powrócę. Czemu tylko ten czas tak szybko biegnie?

Pozdrawiam wszystkich cieplutko 

czwartek, 3 listopada 2016

tik tak

To nie tak, że nic nie robię :)
Pracuję i to ciężko.
Robótki, którymi zajmowałam się w ostatnim czasie wymagają poświęcenia na nie znacznie więcej czasu, więc nie wszystko mogę od razu pokazać. 

Najpierw zegar - tak, kolejny :)
Ten wisi u mnie w pracy i majestatycznie wskazuje upływające minuty.


Na zdjęciach jest widoczny jeszcze w wersji pierwotnej - po kilku dniach, został troszkę udoskonalony. Stwierdziłam bowiem, że wskazówki są ciuuuuut za małe. Zostały więc wydłużone i odczytanie godziny jest znacznie wygodniejsze.
Niestety pogoda nie rozpieszcza, więc darowałam sobie zdjęcie "po", gdyż światło nie chce współpracować bo słońce nawet nie wystawia nosa zza chmur.


A że za oknem zimno - chusta.


Marzyły mi się ciepłe, jesienne kolory i udało się. W moim "surowym" salonie, gdzie dominują szarości - sam widok chusty - rozgrzewa atmosferę :)


Uwielbiam otulić się nią, postawić obok kubek pachnącej kawy i ... czytać. 
Wymarzona jesień.


To już kolejna chusta wg tego schematu. Wcześniejszą właśnie tą podprowadziła mi moja Mała. Mimo wielkich "dziur" grzeje jak nie wiem i rewelacyjnie rozwesela klimat w pomieszczeniu. 

To tyle na dziś. Wszystkim odwiedzającym dziękuję za wizytę i zapraszam do komentowania.

wtorek, 18 października 2016

misiowo

Coraz bardziej lubię jesień. Kiedyś uważałam, że jest zimna, ciemna i mokra. Teraz widzę więcej kolorów. Widzę kolorowe spadające liście, czekoladowe i kolczaste kasztany, pachnące grzyby, śmiejące się jarzębiny, pomarańczowe dynie a kiedy pada deszcz - radosne parasole, cieplutki wełniany koc, bordowy barszczyk w kubeczku i mnóstwo włóczek :) Tylko wiatru nie lubię. Zimny, przejmujący wiatr potęguje uczucie zimna a ja jestem raczej zmarźluchem, więc owszem, mogę się ciepło ubrać, ale jak wieje, to przestaje być zabawnie. 

Dziś było pięknie. Miałam mnóstwo roboty ale aż przyjemnie było wyjść z domu.
Dopiero siadłam, ale czuję się niesamowicie.
Mam świetny humor i mnóstwo energii (czy jesień może być energetyczna?)
Ciepło, przyjemnie ... więc dziś pochwalę się misiem 




Prawda, że w sam raz na jesienny wieczór do przytulania? On chyba nie lubi jesieni, więc przytulanie jest konieczne. Może czuje się niepewnie, bo nie wie, czy ma iść spać czy przeczekać zimę?
A może ma jakiś inny dylemat. Zobaczymy.
Przytulanie na pewno nie zaszkodzi :)

No i jeszcze jedna sprawa.
Dziś dostałam niesamowity prezent (mówiłam, że uwielbiam jesień?).




Beatka, z bloga utkane z pasji przysłała mi saszetki z lawendą za ... prawie bez powodu :) No, w sumie za to, że uwielbiam kino :) Sprawiła mi tym ogroooooomną radość.
Teraz wącham sobie, bo szkoda mi je wkładać do szafy a Wam radzę zajrzeć do niej.

poniedziałek, 10 października 2016

zakładnie

Na początku, bardzo mocno dziękuję Wszystkim, którzy wyrazili swoje opinie, na temat zegarów spójrz tu
Jest mi ogromnie miło, że moje papierowe prace także się podobają. Właśnie robię kolejne czsomierze, wiec myślę, że w najbliższym czasie znowu się pochwalę.


A teraz wracam do frywolitki. 
Zrobiłam zakładki - dwie. 
Mam zdjęcia ale nie umiem się zdecydować, które wkleić. 
Wkleję więc wszystkie :)











Mam nadzieję, że i te robótki przypadną Wam do gustu. 
Pozdrawiam cieplutko. 

poniedziałek, 3 października 2016

czasowo


Jak już napisałam, w jednym z komentarzy - dziś zegar - a tak naprawdę dwa.
Pierwszy, został zrobiony jeszcze w czerwcu i miał zawisnąć na ścianie po remoncie.


Bardzo mi się podobał, ale jak się okazało - nie tylko mi.
Żeby nie tracić czasu na zawiłości i podchody związane z przejęciem zegara,
stwierdzę szybko, tak - jest obecnie w pokoju mojego dziecka. 



Ja zostałam bez zegara, więc musiałam sobie zrobić nowy. 



Zajmuje prawie całą ścianę i jest najbardziej przykuwającym uwagę elementem wystroju salonu.
Przyznam nieskromnie, że bardzo mi się podoba.
Wisi nad stołem i nie pozwala na siebie nie patrzeć :)

czwartek, 29 września 2016

sowio

To nie jest tak, że nic nie robię. Ja po prostu nie miałam czasu. 
Remont zakończył się szczęśliwie, choć prawie dwa tygodnie później, niż planowaliśmy.
Do tej pory jednak szukam różnych rzeczy, by na końcu dowiedzieć się od M, że nadal są w kartonach w piwnicy :)
Zdążyłam rozpocząć nowy rok szkolny (chyba ostatni normalny, więc cieszę się, jak mogę bo w przyszłym roku nie będzie tak wesoło). 
Robótki idą jak ta lala, więc w najbliższym czasie będę chwalić się tym, co zrobiłam. 

Dziś sówki
Niestety nie udało mi się ustrzec od pomyłki. Zawiódł mój perfekcjonizm i zamiłowanie do tabelek i cyferek (nie, nie jestem matematykiem - a szczerze mówiąc, bardzo matematyki nie lubię). Numerację szlag trafił ale nic nie da się z tym zrobić, bo sówki dawno już wyfrunęły :)





i kolejna sówka nr 22






Na razie tyle. Zmykam poczytać Wasze blogi.