Chciałam poczekać na piękną pogodę, no dobra - na ładną. Nawet znośna byłaby w porządku. Niestety - u mnie tylko deszcz ze śniegiem - czyli totalna plucha.
Wiatr zacina, słońce można oglądać jedynie w książkach z obrazkami dla dzieci a ponury nastrój udziela się niestety wszystkim wokół. Może to i dobrze, że nie wychodzę z pracy.
Nie muszę tego znosić :) Wychodzę rano z domu po ciemku, wracam po ciemku a w domu zaczynam pracę od nowa.
Gdzie ta ukochana przeze mnie zima?
Sanki, narty, śmiech dzieci, przemoczone spodnie i czerwone od mrozu buziaki.
Jakaś ponura w tym roku.
Nie muszę tego znosić :) Wychodzę rano z domu po ciemku, wracam po ciemku a w domu zaczynam pracę od nowa.
Gdzie ta ukochana przeze mnie zima?
Sanki, narty, śmiech dzieci, przemoczone spodnie i czerwone od mrozu buziaki.
Jakaś ponura w tym roku.
Tak czy siak, z zazdroskami, nie będę czekała do wiosny, choć pewnie znacznie lepiej prezentowałyby się w oknach.
Wiszą ciut za wysoko, ale powieszone zostały jedynie na chwilę i nie obniżałam już pałąków :)
Zazdroski wykonane zostały z wielu połączonych ze sobą elementów,
które w zbliżeniu prezentują się tak:
które w zbliżeniu prezentują się tak:
Pozdrawiam Wszystkich bardzo gorąco i dziękuję pięknie za wszystkie komentarze.
W razie pytań zapraszam do kontaktu mailowego :) lub pozostawienie komentarza.