Obserwatorzy

wtorek, 18 października 2016

misiowo

Coraz bardziej lubię jesień. Kiedyś uważałam, że jest zimna, ciemna i mokra. Teraz widzę więcej kolorów. Widzę kolorowe spadające liście, czekoladowe i kolczaste kasztany, pachnące grzyby, śmiejące się jarzębiny, pomarańczowe dynie a kiedy pada deszcz - radosne parasole, cieplutki wełniany koc, bordowy barszczyk w kubeczku i mnóstwo włóczek :) Tylko wiatru nie lubię. Zimny, przejmujący wiatr potęguje uczucie zimna a ja jestem raczej zmarźluchem, więc owszem, mogę się ciepło ubrać, ale jak wieje, to przestaje być zabawnie. 

Dziś było pięknie. Miałam mnóstwo roboty ale aż przyjemnie było wyjść z domu.
Dopiero siadłam, ale czuję się niesamowicie.
Mam świetny humor i mnóstwo energii (czy jesień może być energetyczna?)
Ciepło, przyjemnie ... więc dziś pochwalę się misiem 




Prawda, że w sam raz na jesienny wieczór do przytulania? On chyba nie lubi jesieni, więc przytulanie jest konieczne. Może czuje się niepewnie, bo nie wie, czy ma iść spać czy przeczekać zimę?
A może ma jakiś inny dylemat. Zobaczymy.
Przytulanie na pewno nie zaszkodzi :)

No i jeszcze jedna sprawa.
Dziś dostałam niesamowity prezent (mówiłam, że uwielbiam jesień?).




Beatka, z bloga utkane z pasji przysłała mi saszetki z lawendą za ... prawie bez powodu :) No, w sumie za to, że uwielbiam kino :) Sprawiła mi tym ogroooooomną radość.
Teraz wącham sobie, bo szkoda mi je wkładać do szafy a Wam radzę zajrzeć do niej.

poniedziałek, 10 października 2016

zakładnie

Na początku, bardzo mocno dziękuję Wszystkim, którzy wyrazili swoje opinie, na temat zegarów spójrz tu
Jest mi ogromnie miło, że moje papierowe prace także się podobają. Właśnie robię kolejne czsomierze, wiec myślę, że w najbliższym czasie znowu się pochwalę.


A teraz wracam do frywolitki. 
Zrobiłam zakładki - dwie. 
Mam zdjęcia ale nie umiem się zdecydować, które wkleić. 
Wkleję więc wszystkie :)











Mam nadzieję, że i te robótki przypadną Wam do gustu. 
Pozdrawiam cieplutko. 

poniedziałek, 3 października 2016

czasowo


Jak już napisałam, w jednym z komentarzy - dziś zegar - a tak naprawdę dwa.
Pierwszy, został zrobiony jeszcze w czerwcu i miał zawisnąć na ścianie po remoncie.


Bardzo mi się podobał, ale jak się okazało - nie tylko mi.
Żeby nie tracić czasu na zawiłości i podchody związane z przejęciem zegara,
stwierdzę szybko, tak - jest obecnie w pokoju mojego dziecka. 



Ja zostałam bez zegara, więc musiałam sobie zrobić nowy. 



Zajmuje prawie całą ścianę i jest najbardziej przykuwającym uwagę elementem wystroju salonu.
Przyznam nieskromnie, że bardzo mi się podoba.
Wisi nad stołem i nie pozwala na siebie nie patrzeć :)