Obserwatorzy

środa, 28 maja 2014

misiowo

Strasznie się cieszę, że w końcu udało mi się tu wrócić :) Nie było mnie zaledwie kilka dni ale niestety - siła wyższa. Nawarstwiające się problemy z komputerem spowodowały, że pewnego dnia po prostu zrezygnował ze współpracy i postanowił się nie włączyć. Wczoraj odebrałam go z naprawy, podoinstalowywłam najpotrzebniejsze rzeczy i włala, jestem. Przy okazji napraw, postanowiłam zaserwować systemowi mały lifting i niestety jeszcze nie do końca mogę się odnaleźć. Dodatkowo, przechorowałam cały weekend. Umęczyłam się bardzo, bo w sypialni nie ma telewizora, komputer w naprawie a od książek - strasznie bolały mnie oczy. Leżałam więc i czekałam, aż choroba przejdzie :) Mam nadzieję, że nie macie mi za złe, że Was nie poodwiedzałam. Czuję się znacznie lepiej, więc w najbliższym czasie postaram się to nadrobić 


Niestety, szydełkowo też postępy marne. Dziergam sobie (czyt. córce) kocyk - narzutkę z babcinych kwadratów. Na razie mam ich ok. 50, więc nie ma jeszcze co pokazywać. Za to z zaległych rzeczy - miś :)


Ma na imię Uszatek (co za niespodzianka)


choć tak naprawdę mógłby nazywać się Bear Grylls.


Niby taki romantyk, a szkoła przetrwania mu nie obca :)


Trudne warunki - ... zjada na śniadanie


by potem móc w spokoju korzystać z uroków słońca.


Wkrótce pokażę Wam jego znajomych :)


Uszatek powstał szydełkiem 3 mm z włóczki Yeans YarnArt. Wykonałam go inspirując się tym schematem.

Kochani, jeszcze raz dziękuję za Wasze odwiedziny (nawet wtedy, gdy ja nie mogłam odwiedzać Was), przemiłe komentarze i maile. Strasznie mi miło z tego powodu. Teraz już zmykam, bo jeszcze nie wydobrzałam i oczy zaczynają dokuczać.



poniedziałek, 19 maja 2014

Rżysto :)

I znowu robię tysiąc rzeczy na raz (czy można się z tego wyleczyć?) Oprócz tych, które widnieją na paseczku, co kilka dni łapię się za coś całkiem nowego. Szkoda mi potem rozpoczętych robótek, więc rzucam w kąt, to co robię aktualnie i wracam do tych wcześniejszych.  W międzyczasie terminy naglą, trzeba wziąć się znowu za inną robótkę a kupka się zbiera. Wyciągnęłam ostatnio igłę frywolitkową, bo moje umiejętności marne i technikę trzeba poprawić (bądź jej nabrać :) z myślą o dzwoneczkach - bo święta tuż tuż :), rozpoczęłam także kolejny duży projekt szydełkowy (oj, duży) no i strasznie podobają mi się filcowe ozdoby. Nie wiem za co się wziąć (dlaczego doba ma tylko 24h?)

W związku z tymi wszystkimi rękodzielniczymi dylematami, mam do Was kochane wielką prośbę. Potrzebuję namiaru na jakiegoś godnego zaufania, taniego sprzedawce kulki silikonowej. Napiszcie, gdzie się zaopatrujecie i jeśli to możliwe, podajcie mi namiary (może być mailowo). Z góry bardzo dziękuję.

A żeby nie było, że jestem gołosłowna, co do robótek - dziś znowu maskotki (a dokładniej jedna):


Juliana.


Nie ma kolorów typowych dla żadnego ze znanych pony, ale przecież - jest jedyna w swoim rodzaju.


Wzór pochodzi stąd. Kucyka robi się bardzo miło i przyjemnie, więc wszystkim polecam.


Musiałam wprawdzie zmienić odrobinę pysk, bo wydawał mi się za mały, ale poza tym wszystko super. Szydełko 3mm, włóczka Jeans YarnArt, no i odrobina filcu i muliny :)

Pozdrawiam Was baaaardzo serdecznie i witam nowych obserwatorów.
Strasznie mi miło, że zaglądacie i komentujecie. 

piątek, 16 maja 2014

zielono

Ostatnio się rozpisałam, więc dzisiaj raczej krótko i zwięźle. 

Oto bieżnik :)
Wydziergałam go jakiś czas temu, ale chyba jeszcze nie pokazywałam. 
Bieżnik zrobiony specjalnie dla mamy i już do Niej powędrował. Mam nadzieję, że cieszy Jej oczy.





Kordonek Maxi, ale jeśli chodzi o pochodzenie schematu, to mam dwa sprzeczne źródła. Jest to albo Robótki ręczne 4(137) z 2003 albo Szydełkiem i na drutach nr 137. Postaram się jak najszybciej sprawdzić, z której gazetki faktycznie pochodzi (takie to kwiatki wychodzą w czasie robienia porządków :)

Chciałam Wam wszystkim także bardzo serdecznie podziękować za liczne odwiedziny i komentarze. To miód na moje serce :) Cieszę się także, że powiększa się grono obserwatorów, bo same doskonale wiecie, jak bardzo jest to motywujące. Cieszę się, że podobają Wam się moje maskotki, tym bardziej, że ja sama długo nie mogłam przemóc się, aby spróbować swoich sił  w takich formach. 

środa, 14 maja 2014

Roboczo

Od samego rana leje. Pochmurnie, wietrznie - nic mi się nie chce, choć mam masę roboty. Niestety, tak to ze mną bywa, że im więcej mam pracy, tym więcej sprzątam. Niezbędne okazuje się wykonanie prac, które czekają cierpliwie od np. pół roku na swoją kolej w porządkowaniu i niestety - wtedy bieżące zajęcia muszą poczekać. Tak jest i dziś. Wzięłam się za robótkowe pudła i szuflady. Najczęściej tylko dorzucam coś do środka a gdy pudło przestaje się domykać - wkładam je na szafę i biorę kolejne. Okazało się jednak, że na szafie brakuje miejsca. Chcąc nie chcąc wzięłam się za porządki. Co gorsza, otworzyłam także szufladę z mulinami (kto haftuje, ten wie, co mam na myśli). Kilka lat temu poukładałam sobie je kolorami, ponawlekałam na bobinki, każdą włożyłam w osobny woreczek strunowy i posegregowałam wg numeracji. Wszystko super, tyle że od tamtego czasu podbieram co jakiś czas jakąś mulinkę a potem wrzucam gdzie popadnie. No i nadszedł czas porządków. Tak więc nie zrobiłam nic - z tego co zaplanowałam ale wynik tego nierobienia bardzo mnie zadowala.
Mam za to do pokazania wiosenną serwetkę. Jest mautka, okrąglutka i ... bardzo mi się podoba :)





Ma 27 cm średnicy i wykonałam ją szydełkiem 1,5 na podstawie wzoru z "Szydełkiem i na drutach (nr 154 z 2004 r).

Oprócz tego chciałam podziękować, dwóm blogowym koleżankom Iwonce i Ursie za przyznanie mi wyróżnienia "Liebster award". To bardzo miłe i jestem im za nie bardzo wdzięczna. Gorąco zachęcam do odwiedzenia ich blogów, bo tworzą masę śliczności. Mam nadzieję, że nie będą miały mi za złe, jeśli nie będę kontynuowała zabawy.

No i jeszcze jedna sprawa. Jakiś czas temu udało mi się wygrać candy u burego kota. Wczoraj, trafiła do mnie przesyłka z ... takimi oto cudownościami:



Mam teraz 6 pięknych szydełek, dekoracja w pokoju córki wzbogacona została o piękną girlandę a dodatkowo oczy cieszy, wisząca przede mną kartka z życzeniami. Dziękuję Ci kotku, jeszcze raz, a Was wszystkich zachęcam do zajrzenia do Niej.

niedziela, 4 maja 2014

Kasztanowo

No to mam. Zamieszkała z nami Kasztanowa Luna. Rodziła się w bólach i wymagała olbrzymiej cierpliwości, ale jest ... i to chyba najważniejsze. 

Oto ona:


Ale jak pisałam, początki nie były łatwe:





Nie da się ukryć, że Luna wiele przeszła w swym życiu, ale ten okres uważamy już za zakończony :)
Obecnie czuje się świetnie i korzysta ze swojej niezależności.


Lunka powstała, gdyż zauroczyły mnie lalki z tej strony. Zamieszczony opis zachęcił mnie do podjęcia próby. Szybko jednak okazało się, że zawiera błędy a ich charakter sugerował, że zostały wprowadzone celowo. Wykonana przeze mnie praca, poświęcony czas, olbrzymie ilości zużytej włóczki no i namowy córki, która widziała już poszczególne, gotowe elementy, zmusiły mnie do dokończenia lali. Nie jest więc ona zgodna z oryginalnym schematem a w niektórych elementach - jest całkowicie inna. Zastosowałam bowiem swoje rozwiązania i pomysły. Dzięki temu Lunka jest "wyjątkowa".


Obecnie można ją spotkać, bawiącą się w chowanego z promieniami słońca,


bądź grającą w berka z kroplami wiosennego deszczu.


Wieczorami, siada nieśmiało na skraju poduszki i szepcze do ucha mojej córce -
tajemnice zasłyszane od wiatru.