Obserwatorzy

poniedziałek, 31 marca 2014

Szaro


Pisałam ostatnio, że zawładnęły mną amigurumi. 
Żółwie mnożą się jak króliki, więc dla odmiany zrobiłam ... myszkę.
Myszka ma na imię Eufemia (to wkład mojego pacholęcia) i jest pierwszą maskotką większą niż 5cm :)



Podobnie jak jej poprzednicy - uwielbia pozować do zdjęć,



ale nie da się ukryć, że fotki w plenerze należą do jej ulubionych.


Wzór (a raczej opis) pochodzi z tej strony.
Myszkę wykonuje się bardzo przyjemnie dlatego zachęcam każdego do spróbowania. 

Dziękuję Wszystkim za przemiłe komentarze. Osoby, które prosiły mnie o jakieś schematy, proszę o uzbrojenie się w cierpliwość i (jeśli tego nie zrobiły) napisanie maila (to ułatwia sprawę poszukiwania adresu).

środa, 26 marca 2014

Podłużnie

Strasznie się cieszę, że podobały Wam się moje amigurumi. W ostatnich dniach, wpadłam w szał maskotkowy. Dziergam i dziergam - a to myszki a to ślimaki a to jeszcze inne cudaki. Żeby się jednak nimi pochwalić, musimy udać się w plener, gdzie mam nadzieję, atrakcyjnie się zaprezentują

W związku z ty, dziś bieżnik. Schemat powstał na podstawie zdjęcia gotowego obrusa które zostało trochę zmienione na moje potrzeby.



Jak widać, jest robiony filetem.


Muszę przyznać, że wydziergałam go, bo zauroczyły mnie te symetryczne motywy. 


W wolnych chwilach (oj, kiedy to będzie), obiecałam sobie wydziergać obrus do kompletu. 



A Wy co o nim myślicie? Czy wolicie dziergać powtarzający się wzór, czy raczej coś, co w każdym rządku wygląda inaczej?

czwartek, 20 marca 2014

Żółwiowo

Oto Leon. Jak widać (mam nadzieję), Leon jest żółwiem. 


Pewnego dnia pojawił się w moim domu.


Był trochę zagubiony i nie do końca wiedział kim jest i gdzie się znajduje.


Przemierzał więc bezkresne zakamarki w poszukiwaniu swojej tożsamości ale w końcu dowiedział się, że jest pierwszym w moim domu żółwikiem Amigurumi.



Następnego dnia dołączył do niego Gwidon.


Zaprzyjaźnili się i od tej pory trzymają się razem, chociaż ....


... Gwidon coraz więcej czasu spędza z czarnowłosą pięknością z Ameryki Południowej. 

Dobrze, że jest Marian. Bardzo towarzyski, chętnie spędza czas z każdym amigurumi.


Jest pogodny i nigdy nie popada w konflikty.


 Rozwaga i umiar - te cechy Mariana absolutnie nie pasują do Meli.


 Ta, jest szalona.


Roztrzepana, z głową pełną pomysłów na każdą chwilę, tak, że czasem trudno za nią nadążyć.




Uwielbia przygody i niespodzianki. "Szaleństwo, dzikość i ryzyko" - takimi słowami opisuje ją jej najlepsza przyjaciółka - Zyta.


Ta, jest całkowitym przeciwieństwem Meli.


Skryta i nieśmiała. Może ciut wycofana. Uwielbia długie spacery i samotne rozważania.
Jest romantyczną elegantką. 


Żadnej z tych cech nie można przypisać Bazylowi.


Roztrzepany, szalony, świetnie rozumie się z Melą. 


Jest wszędzie tam, gdzie dzieje się coś złego ....


lub: coś złego na pewno stanie się tam, gdzie on się znajduje :)


Maniek jest jedyną osobą, która jest w stanie przywołać go do porządku.


A oto najmłodszy amigurumi. Pojawił się dziś i od razu wyprowadził do przyjaciółki mojej Małej. Nie ma jeszcze imienia, choć pozostałym żółwikom nadawaliśmy je zaraz po wydzierganiu. Pomyślałam jednak, że ten przywilej zostawię nowej właścicielce. Mam nadzieję, że jutro dowiem się co i jak.


Z założenia miał być także ciut szalony. Z tego powodu powstał mu irokez na głowie.
W trakcie dziergania zmieniałam kolory skorupy, oczka i teraz opisałabym go jako
uwielbiającego podróże romantyka odrobinę lubiącego ryzyko.



A Wam jak się wydaje? 


Jeżeli chodzi o amigurumi, to przyznaję, jeszcze całkiem niedawno zapierałam się rękami i nogami przed spróbowaniem. Nadal, niewielkie elementy stanowią dla mnie nie lada wyzwanie.
Efekt jednak spodobał się mojej Małej, więc dziergam nadal. Takiej zabawki trudno jej odmówić. Wspólnie wybieramy kolory i płeć, no a potem określamy charakter zabawki. Czy to nie fajne? 

wtorek, 18 marca 2014

Wietrznie

Zaczęło wiać więc czapki i szaliki uniknęły tragicznego losu, pochłonięcia przez otchłań zapomnienia - czyli dno mojej przepastnej szafy. Co ciekawe, dołączyła do nich opaska. Opaska jest oczywiście mojej Małej (dlaczego ja zawsze jestem na końcu kolejki?).


Pojawiła się w ramach odreagowania od większego projektu szydełkowego a konkretnie zazdrosek. Cieniutkie szydełko i kordonek MUZA20 wymagają zmiany zajęcia, co jakiś czas (tak, dla zdrowia oczu) :), więc grubym szydłem i włóczką wydziergałam to oto cudo.


 Opaska, jak opaska - ale największe wrażenie wywarł na mnie kwiatek, który niespodziewanie wyskoczył spod szydełka. Pacholę zażyczyło sobie kwiatek, a ja całkiem przypadkiem zrobiłam to, co widać na zdjęciu.


 Zdarza się, że zadziwiam samą siebie (oj, coraz częściej) i tym razem gapiłam się na powstały twór, chcąc przypomnieć sobie, w jaki sposób powstał :) Potem zapragnęłam kupić brązową i żółtą włóczkę aby zrobić więcej .... słoneczników.



I tu opowiadanie się kończy, bo mojej ulubionej włóczki w takich kolorach nie było ....
... dlatego też wzięłam się za coś innego, ale o tym kiedy indziej.

piątek, 14 marca 2014

Radośnie

Dziś ponownie wiosennie :)
Prognozy na najbliższy weekend nie są optymistyczne (jeśli chodzi o słońce), więc do serwetki dodaję radosny bukiecik.


Wprawdzie słońca ma nie być, ale pamiętajmy, że w niektórych regionach kraju jest strasznie sucho. Z deszczem wystrzeli cała zieleń tej wiosny, więc chyba warto cieszyć się i nim.


A moja serweta, cóż: 83 cm średnicy, szydełko 1,7 a wzór zaczerpnięty z Robótek ręcznych 5(138) 2003.


Dekoruje stół mojej mamy, gdyż ja niestety okrągłego nie posiadam a u niej idealnie się sprawdza. 




Pozdrawiam wszystkich bardzo gorąco i dziękuję za odwiedziny :)

poniedziałek, 10 marca 2014

Zimowo

Od samego rana świeci słońce, czy to normalne? Wy też tak macie? I to już drugi dzień z rzędu, niesamowite. W związku z tym coś mi się wydaje, że niedługo będę musiała pochować czapki i szaliki - a jeszcze się nimi nie pochwaliłam. Aby nie czekać do przyszłego roku (mam nadzieję do tego czasu zrobić kolejne), przedstawiam, więc co następuje:

1. Oto czapka i szalik mojej Małej (miała być moja, ale nie wyszło) ....



2. Czapka i szalik mojego M (od początku miały być jego, ale dopiero na końcu):



3. No i ostatnia - moja (ale coś mi się zdaje, że od przyszłego roku także zmieni właściciela) :)



Muszę przyznać, że jestem z nich przeogromnie dumna, gdyż są to pierwsze czapki wykonane przeze mnie. Próbowałam kiedyż wydziergać jakąś ażurową z kordonka, ale wyszedł jedynie garnek, więc nawet nie kończyłam. Tymi jestem zauroczona a duma rozpiera mnie dodatkowo z tego, że rodzinka chętnie je nosi. Wszystkie, z wyjątkiem ostatniej, są wykonane pojedynczą nitką, dlatego świetnie nadają się na wiosenne zawirowania pogodowe. Ostatnia, to dwie nitki, szydełko 4.5, ścieg patentowy na zmianę z przodu i z tyłu, włóczka YarnArt Jeans (dziękuję jeszcze raz Madziu za polecenie jej).

Pompony, to też mój debiut. Oj namęczyłam się z nimi, ale chyba było warto. W każdym razie Mała zamówiła sobie jeszcze dwa - luzem, więc chyba są ok. 

Pozdrawiam Was wszystkie (ich) bardzo cieplutko i zachęcam do komentowania.
Witam także Nowe Obserwatorki :)