Obserwatorzy

wtorek, 25 lutego 2014

Zazdrośnie

A dziś zazdroski. Ze względu na swego rodzaju "przesunięcie czasowe" wklejam to, co miałam pokazać zaraz po Walentynkach. Oto zazdroski. Poblokowane, poprasowane ale niestety pokazane w sposób mało zachęcający :) Niestety nie mogę się doprosić, aby ślubny nabył drogą kupna pałąki do zazdrosek. Z tego właśnie powodu prezentacja pozostawia duuuużo do życzenia. 
 

Wzór "Walentynkowy" - choć motyw serduszek może nie jest widoczny na pierwszy rzut oka.


Zazdroska też nie jest jedna. Ze względu jednak na swój rozmiar, druga nie zmieściła się w kadrze.




   Brakuje kwiatów w oknach, ale niestety (albo na szczęście) wychodzą one (te okna) na południe i nie jestem w stanie utrzymać ich (roślin) w zadowalającej mnie formie. 


Tak więc wszystkie - wyrzuciłam już kilka lat temu. 


 Teraz nie mam problemu - tylko mało reprezentacyjny parapet. Ale nie on tu jest najważniejszy, więc się nie przejmuję.


Pozdrawiam Wszystkich bardzo serdecznie i witam nowych Obserwatorów :)

piątek, 14 lutego 2014

Romantycznie

Dziś będzie romantycznie. Cóż, w końcu data zobowiązuje. 
Zanim pokażę wersję "fantaisie" mojej serwetki, najpierw odsłona całkiem s'ote 




No i w wersji romantycznej z serduszkami :)





Serduszka nie są jeszcze doczepione na stałe. Zastanawiam się, która wersja bardziej się Wam podoba. Jeżeli chodzi o mnie, to muszę przyznać, że dopóki nie zobaczyłam wersji serduszkowej - byłam zachwycona delikatnym wzorem serwetki. Po namowach Małej i udekorowaniu - niestety nie potrafię zdecydować, co bardziej mi odpowiada. Serduszka mnie po prostu zauroczyły A Wy jak myślicie: z serduszkami, czy bez? I jeszcze jedno: schemat znalazłam w necie. Adres jaki sobie zanotowałam, to blog znajdujący się na platformie liveinternet.ru - ale niestety jest już zamknięty :( 

Oprócz serwetki mam także zakładkę - także  w wersji "love". Wydzierganie jej zajęło mi ok. 15 minut. Ciut więcej - krochmalenie i blokowanie, i oto jest:






Jest bardzo fajna, bo można ją złożyć z książki nie wystaje żaden element. Czytany fragment zaznaczamy elementem z dwoma serduszkami a mniejszą część wkładamy np. na pierwszą lub ostatnią stronę. Dzięki czemu nic nie wisi luzem. Muszę przyznać, że to bardzo przydatny patent. U mnie sprawdza się rewelacyjnie - głównie, gdy mam masę rzeczy w torebce i dodatkowo zabieram ze sobą książkę. A już niedługo ... kolejne zakładki :)

poniedziałek, 10 lutego 2014

Pajęczo

W ostatnim czasie obserwatorami mojego bloga zostało kilka nowych osób - cieszę się, że tu zajrzałyście, mam nadzieję, że zostaniecie na zawsze :). Ponadto, dziękuję Wszystkim, za każdy pozostawiony komentarz, który (jak sobie zdajecie sprawę) jest dla mnie motywacją do robienia, tego co uwielbiam i dzielenia się tym z Wami.


W związku z tym, że z bieżących rzeczy do zaprezentowania mam niewiele, pokażę dziś zrobioną prawie dokładnie rok temu (23 luty) serwetkę "pajęczynkę". Wzór zaczerpnęłam z "Robótek ręcznych 8(141)2003" a wykonałam go białą MAXI i różową "Stokrotką". 
Zgodnie z moimi notatkami (uwielbiam je), średnica tej serwetki to 43 cm a waga 59 gram.




Niestety nie posiadam więcej zdjęć, więc mimo, że na pewno nie będzie to łatwe - mam nadzieję, że da się zauważyć podobieństwo do pajęczyny :)

czwartek, 6 lutego 2014

Ciepło ...

Ze względu na fakt, iż kilka rzeczy aktualnie "się robi", pokażę dziś to, co udało mi się zrobić z DROPSA kupionego jakiś czas temu. Pisałam o tym tutaj.

Najpierw powstał ocieplacz - który zresztą już znacie, bo pokazywałam go tutaj


Muszę przyznać, że nadal z niego korzystam i nadal jestem w nim zakochana :) Trzyma formę mimo kilku prań :) Bałam się, że spód się odkształci ale też ma się świetnie. Dzięki niemu, mogę kawkę stawiać, gdzie dusza zapragnie i nie zmieni się kolor blatu ani nie poparzy kolanko :)

Gdy jednak ocieplacza nie da się użyć, mogę skorzystać z
ta daaaam ...



Muszę przyznać - także sprawdzają się super. W domu ostały się tylko różowe, wybrane przez Małą, reszta zdobi stoły znajomych, którzy często nie dają mi nawet nacieszyć się wydzierganymi ozdóbkami :) 



I nie powiem, całkiem sympatycznie jest wtedy połechtane moje ego :) Wszyscy są zadowoleni: znajomi, ja (sprawia mi dużą radość, gdy coś co robię, się podoba), ja ponownie (gdyż mogę znowu dziergać i nic nie zalega w szufladzie), moja M - bo decyduje i kolorystyce rzeczy, które mimo wszystko udaje nam się zatrzymać, no i mój M - bo ma święty spokój :)))) 

wtorek, 4 lutego 2014

Melanżowo

Totalny chaos. Mój dom jest w rozsypce. Ostatnie dwa tygodnie były koszmarne. Teraz już powoli wszystko się normalizuje. Mała jest w domu. Ferie, wyjazd, nagły powrót, szpital, szkoła, praca - wszystko wraca do normy. Zwalniam obroty - jest ok. Brakuje mi jednak jeszcze ze 3 dni aby ogarnąć to zamieszanie. Przepraszam, że nie zaglądałam do Was, ale najzwyczajniej w świecie, nie miałam czasu. Mam nadzieję, że starczy mi tych trzech dni, żeby wszystko przeczytać. 
Oprócz przeprosin, chciałam serdecznie podziękować Wszystkim, którzy życzyli zdrowia mojej Małej i nie obrzucali inwektywami za nieodpisane maile. Staram się już wszystko ponadrabiać. Cierpliwości. Dziękuję także za przysłane schematy koronek brugijskich - są śliczne - obiecuję, że się za nie wezmę :) Tylko nie wszystko na raz. 

Dziś (żeby nie było, że ja tylko z podziękowaniami dla Akademii), malutkie .... kolczyki frywolitkowe. 




Powstały całkiem niedawno (w styczniu) ale chyba nie były jeszcze prezentowane :)


ani te starsze (zielone), ani całkiem świeżutkie czarno-białe




 To moje kolejne frywolitki i (o dziwo) nie ostatnie :) 


Zielone zrobiłam bo ..... kolor mi się podobał a te drugie z przeznaczeniem do mojego ulubionego golfu w biało-szaro-czarne paski. Sprawdzają się rewelacyjnie. W najbliższym czasie muszę jeszcze wydziergać kwiatuszki, dla mojej Małej zazdrośnicy ;)