Dziś kolczyki frywolitkowe. Oczywiście - na paseczku po lewej stronie widnieje cała lista rozpoczętych robótek - więc (jak to ze mną bywa) trzeba wziąć się za coś całkowicie innego. Stąd kolczyki. W tonacji .... świątecznej, czyli głęboka zieleń z połyskiem. Niestety nie mam nic zielonego, ale do małej czarnej nadadzą się jak żadne inne. Zresztą, mogą stać się motywacją do zakupów :) (prawda?) - M na pewno się ucieszy :)))
Wzór zaczerpnęłam stąd, gdzie napisano, że jest prosty i niezwykle efektowny. Nie wiem, czy jest prosty (ale skoro mi się udało, to pewnie jest) a efekt - sami oceńcie. Ja jestem z siebie dumna :)
Bardzo ładnie zrobiłaś kolczyki, efektowny wzór i na pewno są lekkie, co się bardzo liczy, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, są bardzo lekkie. Muszę je nawet chyba mocniej usztywnić, bo wcale nie czuje się, że są w uszach. Gdy będą sztywniejsze, może chociaż będzie wiadomo, że są lub ich nie ma :)
UsuńPodziwiam cierpliwość. Dla mnie czółenko to masakra . Kolczyki śliczne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńElu, dla mnie też :) dlatego uczę się korzystać z igły frywolitkowej. Ciężko samoukowi ale jakoś idzie :)
UsuńBardzo ładne kolczyki.
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie
UsuńPiękne kolczyki
OdpowiedzUsuńDzięki za pochwałę :)
UsuńMisterna robota! Chwalę bardzo bo i szydełko to tą sama drogą nie chodzimy:) My się po prostu nie lubimy!
OdpowiedzUsuńMam tak z drutami - wcale nam nie po drodze, więc rozumiem co masz na myśli :)
Usuń